ROZDZIAŁ VII

Zatrzymali się i ujrzeli jak Rychu z Klanu prowadzi swojego związanego brata na szubienicę. Maciej był cały brudny, ubrania miał postrzępione, gdzieniegdzie widać było zaschniętą krew. Jego stan wskazywał na to, że elfy przywiązały go do powozu i ciągnęły za sobą po ziemi aż do samego zamku Garego. Lama i mistrz Hojtan widzieli jego błagalne spojrzenie, proszące, aby go uratowali, pomogli. Mistrz Hojtan wiedział, że nie chodzi mu o samego siebie tylko o Martynkę. Oddałby za nią wszystko, aby tylko była bezpieczna. Lama i Hojtan chcieli się ruszyć i odbić Macieja Rychowi z Klanu, ale nie mogli. Czuli, jakby ich całe ciało było przewiercone gwoździami, które wbijały się mocno w deskę, uniemożliwiając im jakikolwiek najmniejszy ruch. Usłyszeli tylko donośny głos przed sobą.
-Teraz już nikomu nie pomożecie! Mojemu bratu, który zawsze był ważniejszy i więcej mu zawdzięczano, a mnie odtrącano na dalszy plan, dostanie się to, co należy. Martynka za to, że zawsze była bardziej po jego stronie i nie zauważała moich starań o nią, zostanie za karę żoną Garego i będzie uwięziona w najwyższym lochu zamku do końca swoich dni.
-Dlaczego to robisz? Zawsze wszytko można naprawić. Jest jeszcze dla ciebie szansa, zostaw Macieja i pomóż nam uratować Martynkę - powiedział łagodnym głosem Lama.
-Nie ma żadnej szansy! Zemsta za te wszystkie lata odtrącenia musi być słodka! - wykrzyczał Rychu.
-To chociaż zostaw nas, uwolnij. Znikniemy na zawsze i już nas nigdy nie zobaczysz - odparł zrezygnowanym głosem mistrz Hojtan.
-Myślicie, że nie wiem, co planujecie? Ja was uwolnię, a wy nie odejdziecie, tylko będziecie próbowali ich uwolnić. Dla was też jest miejsce w zamku, będziecie służyć wiecznie pod rozkazami Garego. Poza tym ja nie mam takiej mocy, to te jagody was uwięziły, podmieniłem je, kiedy nie patrzyliście. Od dawna byłem w zmowie z Garym i jego armią Elfów. Wszystko mieliśmy idealnie zaplanowane. A teraz pozwólcie, że rozprawię się w końcu z moim ukochanym braciszkiem.

Po tych słowach wprowadził Macieja z Klanu na szubienicę. Maciej nie wyrywał się, nie szarpał, pogodził się już z losem ich wszystkich. Nie ma już żadnej nadziei na ich uwolnienie. Nagle rozległ się potężny huk. Zza zamku wybiegła Martynka, a za nią armia Elfów. Słychać było tylko rozwścieczony głos Garego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz