ROZDZIAŁ I


                  Pewnego słonecznego dnia Maciej i Rychu z Klanu robili pranie w swoim domu w piwnicy. Czekali z niecierpliwością na Martynkę, która miała im dostarczyć pyłek od Elfów i Jednorożców. Miał on bowiem skład podobny do proszku do prania, a ten z kolei skończył się braciom i nie stać ich było na nowy. Po pewnym czasie przychodzi zdyszana Martynka i oznajmia:
- Gonią mnie!
- Jak to?! – wykrzyknęli ze zdziwieniem Maciej i Rychu.
- Pamiętacie, jak kazaliście mi poprosić o ten pyłek?
- Tak, ale co w związku z tym?
- Ukradłam go i najwyraźniej ktoś to musiał zauważyć… - odpowiedziała dziewczyna.
Rychu pobiegł co tchu po schodach do pokoju dziennego. Maciej został chwilę i czule spytał:
- Nic ci się nie stało?
- Nie - odpowiedziała lekko zarumieniona dziewczyna. Chłopak uśmiechnął się i dołączył do brata. Wyjrzeli przez okno, a tam czekała na nich armia Elfów na Jednorożcach. Jeden z kopytnych zauważył ich za oknem i mocą swojego magicznego rogu teleportował ich na zewnątrz.
Elfy uznały, że są to wspólnicy Martynki, więc ich związali. Maciej i Rychu nie mieli nawet prawa głosu, bo w ich ustach znajdowała się szmata. Zaczęli iść w stronę Stumilowego Lasu, gdzie znajdowała się siedziba Gary’ego- dowódcy mitycznych istot.
W tym samym czasie Martynka obserwowała całą tą akcję z okna piwnicznego. Postanowiła uwolnić braci i w tym celu udała się do mędrca znad Jeziora - Lamy, przyjaciela posiadającego magiczną sierść, która powodowała bycie niewidzialnym.
- Witaj Lamo! - powiedziała dziewczyna.
- Witam Martynko, co cię do mnie sprowadza? – odpowiedział parzystokopytny, siadając na kamieniu przy jeziorze.
- Przyszłam cię prosić o pewną przysługę…
- Mów zatem.
- Ukradłam pyłek Elfom i Jednorożcom, i ukryłam się w domu Maćka i Rycha z Klanu. Wspomniane istoty pomyślały, że oni są moimi wspólnikami i ich pojmali, uprowadzając zapewne do siedziby Gary’ego. Tak więc przychodzę do ciebie, abyś pomógł mi ich uwolnić.
- Cóż, nie widzę przeszkód. Rozumiem, że będzie ci potrzebna moja sierść.
- Owszem.
- Mogę ci jej użyczyć, ale nie możesz jej użyć więcej niż 5 razy, bo wtedy straci swoje właściwości – ostrzegł Lama.
- Postaram się jej tyle nie używać –odpowiedziała, a  mędrzec dodał:
- Dam ci najlepszy miecz, jaki posiadam oraz trochę pyłku łzawiącego - rzucisz nim w przeciwnika, a rozpłacze się tak, jakby co najmniej stracił matkę. Nie możesz iść do zamku nieuzbrojona! - zachichotał Lama.
Martynka podziękowała i razem z towarzyszem ruszyła  w kierunku zamku Gary’ego. Dziewczyna całą drogę myślała o Maćku. Lama widział jej niepokój, a że był mędrcem, wiedział, co się dzieje z chłopakami, jednak nie chciał niepokoić Martynki.
Po przejściu połowy Stumilowego Lasu ich oczom ukazała się wielka forteca. Przyjaciele schowali się za krzakami i obserwowali wejście do zamku.
- Chyba jesteśmy przed Elfami i Jednorożcami – wyszeptała Martynka.
- Na to wygląda – odszepnął Lama.
Czekali chwilę i ich oczom ukazała się armia. Dziewczyna dostrzegła związanego Maćka i Rycha z Klanu. Miała ochotę ruszyć z krzaków i ich uwolnić, jednak ryzyko było zbyt duże. Cała forteca roiła się od wszelkich łuczników, kuszników i Elfów strzegących wejść do zamku. Nie było szans przedarcia się do środka. Przynajmniej na obecną chwilę. Lama i Martynka postanowili poczekać do nocy, a w tym czasie obmyślali plan odbicia braci. Tymczasem Macieja i Rycha wtrącono do lochu.
- Świetnie! – powiedział sarkastycznie Rychu, po czym kopnął kamienną ławkę.
- Uspokój się Rychu, Martynka na pewno nas uwolni
- Obyś miał rację…

Nadeszła noc. Przyjaciele rozpoczęli swój plan działania… 

1 komentarz: